Dziki brzeg Wisły

To był poranek jak marzenie, dobrze zapowiadał się w prognozie pogody. Od godzin przedświtowych chodziłem wzdłuż brzegu Wisły, jednak gdy zaczęło się rozjaśniać, trochę bałem się, że może być nudnawo – niebo było krystalicznie czyste. Ale wreszcie pojawiły się chmury, które klasycznej kombinacji woda+most dodały nieco spokojnego urozmaicenia.
Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Nietypowa lokalizacja

Niespodzianka – to nie są Teremiski (najbardziej żubrowa łąka w Polsce) ani nawet Puszcza Białowieska. Tę rozleniwioną parę zobaczyłem tuż przed świtem na jednej z łąk w okolicach Zalewu Siemianówka. Warunki były bardzo niesprzyjające, było jeszcze przed świtem, zdjęcie jest robione ze statywu na dość długim czasie naświetlania i jest jednym z nielicznych, które są w miarę wyraźne dzięki temu, że państwo raczyli się przez chwilę nie wiercić.
Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Koniec roku

Kończy się kolejny rok mojej działalności, choć dopiero pierwszy rok prowadzenia bloga (i drugi rok istnienia galerii w sieci). Policzyłem foldery – wybrałem się w tym roku w plener 31 razy. Zgrałem na komputer ok. 6 000 zdjęć, po selekcji takich wartych uwagi było ok. 300, a takich z których byłem naprawdę zadowolony – nie więcej niż 100. Te zostały poddane obróbce i część z nich trafiła do publikacji, m.in. na tym blogu i na Instagramie. Najlepsze wypełniły kalendarz 2022, który ciągle można kupić, m.in. bezpośrednio przez kontakt ze mną lub za pośrednictwem Allegro. Kilka sztuk mojego autorskiego kalendarza trafi – już drugi raz – na aukcje Wielkiej Orkiestry Świątecznej pomocy.
Życząc wszystkim wspaniałego 2022 kończę ten wpis i wracam do świętowania sylwestrowego wieczoru.
Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Zima, jezioro

Tego popołudnia, szukając pejzażu i starając się nie przegapić zwierząt przemierzyłem ok. 20 km. Było mroźne popołudnie, ale tak malownicze, że nawet ziąb nie skłaniał mnie do sięgnięcia po termos z herbatą. Wtedy trafiłem nad to jezioro. Wyrąbany przerębel świadczył o tym, że jeszcze niedawno świetnie bawili się tu zwolennicy morsowania. Na kilka minut chmury zaczęły grę światłocienia ze słońcem- czego udało mi się być świadkiem. Potem widok przestał być interesujący.
Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Kto rozróżni

O fotografii,
Kilka miesięcy temu na jednym z portali przeczytałem artykuł, w którym zamieszczono wyniki ankiety dotyczącej najlepszych i najgorszych zawodów na świecie. Fotografia stała, o ile pamiętam, na szczycie listy zawodów najgorszych. Zarabianie na fotografii, zwłaszcza gdy ma się ambicje, jest trudne, eksploatacja adeptów – czasem po prostu nieprzyzwoita. Na forach fotograficznych nierzadko z oburzeniem omawia się oferty, gdy ktoś proponuje fotografowi pracę (np. sesję portretową), jedynym wynagrodzeniem za którą ma być rozbudowa swojego portfolio.
Trudno się dziwić. Pretendentów są tysiące. Wybrańców – co najwyżej setki. Wybrańców, czyli osób, które na fotografowaniu zarabiają. Większość z nich to rzemieślnicy zajmujący się fotografią ślubną – niczego nikomu nie ujmując, sam też przez jakiś czas zarabiałem w ten sposób. Tych naprawdę wielkich, którzy tworzą fotografię artystyczną i jeszcze im za to ktoś płaci, którzy są opłacani przez redakcje prasowe, którzy sprzedają albumy ze zdjęciami przyrody – jest naprawdę niewielu. W tej branży popyt po prostu nie jest zbyt duży – zastanów się Czytelniku, kiedy ostatnio kupiłeś album fotograficzny. Przebić się jest niezwykle trudno, a zrobić z fotografii główne źródło utrzymania jeszcze trudniej.
Tymczasem kariera w fotografii wydaje się niezwykle sugestywna. Chodząc na wystawy czy oglądając świetne zdjęcia reporterskie wielu osobom może się wydawać, że robienie dobrych a nawet wybitnych zdjęć jest łatwe, a w każdym razie jest to kwestia szczęścia. Zapewne nikomu nie przyjdzie do głowy, że bez geniuszu da się namalować portret jak Da Vinci. Jednak zrobienie równie efektownego portretu jak te, które są dziełem Annie Leibovitz, wieloznacznego zdjęcia miejskiego jak te autorstwa Henri  Cartier-Bressona czy zdjęć przyrody równie fascynujących jak te, które publikował National Geographic – wydaje się być w zasięgu umiejętności. To oczywiście miły mit.
Tu trzeba uczciwie dodać, że średni poziom fotografii znacznie się podniósł, przynajmniej na niektórych polach. Wynika to z tego, że od kilkunastu lat niemal każdy ma pod ręką aparat fotograficzny zamontowany w smartfonie. Ogromnie zatem wzrosły statystyczne szanse na to, że ktoś nie zajmujący się fotografią zawodowo zrobi niezłe zdjęcie na wakacjach czy na ulicy. Serwisy społecznościowe zawierają ogrom zdjęć niezwykle czasem miłych dla oka. To wielki postęp w porównaniu z nudą wielu znanych mi albumów zdjęć z czasów przed fotografią cyfrową. Można powiedzieć, że masowość fotografii cyfrowej ujawniła możliwości osób, które wcześniej o robieniu zdjęć po prostu nie myślały. Choć oczywiście wprawnemu widzowi odróżnienie fotografii całkowicie i rażąco amatorskiej od tej lepszej zajmie ułamek sekundy. Wystarczy dojrzeć podstawowe defekty – kompozycji, prześwietleń i niedoświetleń – od  razu widać.
Najczęściej są to szerokie plany i zdjęcia nie wymagające szybkości działania. Najlepsza nawet komórka ustępuje bardziej zaawansowanemu sprzętowi pod względem szybkości działania (choć to się coraz bardziej zmienia) i możliwości uzyskania silnego dobrej jakości zbliżenia, niemożliwego bez wykorzystania teleobiektywu albo silnie przybliżającego zooma.
Ale nawet pod tym względem fotografia się demokratyzuje. Sprzęt zaawansowany w ciągu ostatnich lat nieco staniał, my zaś staliśmy się bardziej zamożni. No i na rynku pojawiło się mnóstwo sprzętu używanego. Nie mam wątpliwości, że od kiedy na rynku są lustrzanki cyfrowe, widzę ich na ulicach i w lasach znacznie więcej. Kiedyś były sprzętem dostępnym dla nielicznych.
Tym niemniej trzeba się pogodzić, że ta szlachetna dziedzina jest to najczęściej hobby. Nawet pomimo korzystnych zmian na rynku – hobby dość kosztowne. Znając swoje aspiracje (przeciętne), a jednocześnie bardzo chcąc realizować marzenia, musiałem na swój sprzęt (jest to przyzwoity sprzęt z drugiej ręki) wydać dwie porządne pensje. To więcej niż musiałbym wydać na jakikolwiek komplet sprzętu sportowego czy turystycznego.
Co z tego mam? To właściwie nieważne. Po prostu z kilkadziesiąt razy w roku wybieram się w jakieś miejsce i wracam z – jak to sam nazywam – urobkiem w postaci kilkudziesięciu, czasem kilkuset zdjęć. Po brutalnej – tu naprawdę nie ma miejsca na litość – selekcji pozostaje kilka, które poddaję dalszej obróbce.
Obróbka jest ważna. Nawet ten mój tzw. zaawansowany sprzęt amatorski robi kadry, które warto trochę uszlachetnić. Nie chodzi tu oczywiście o żadne fałszowanie rzeczywistości,  a jedynie o dobrze prezentujące się jej oddanie. Dlatego obróbkę trzeba robić jak najszybciej, póki pamiętam, jak wyglądały miejsca, które odwiedziłem i co je charakteryzowało. I tylko temu ma służyć obróbka. Warto się jej nauczyć, istnieje sporo programów, które to pozwalają zrobić (oczywiście mam swojego ulubieńca). A zająć trzeba się przynajmniej kilkoma parametrami – jasnością cieni i jasnością ogólnie, nasyceniem i temperaturą kolorów, kontrastem.
Więc jeszcze raz – co z tego mam? Głównie satysfakcję. I nie chodzi tylko o to, że widzę na ekranie ładne obrazy. Wielokrotnie udało mi się utrwalić coś względnie rzadkiego.

Łabędzie – Narew

Teoretycznie każdy może je oglądać do woli w miejskich parkach – ludzie im nie przeszkadzają. Ale jednak podglądać je – zapewne w nieco bardziej dzikiej wersji – z odległości kilkudziesięciu metrów, gdy oprowadzają swoje młode po zakolach zamarzającej górnej Narwi to zupełnie odrębne doświadczenie, którym cieszyłem się przez kilkanaście minut.
Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Nad Bugiem

Fantastycznie byłoby trafiać na takie okazje częściej. Wracałem z pleneru, z którego „wygrzebywać się” będę jeszcze przez kilka dni, zrobiłem sporo zdjęć, które będą wymagać mnóstwa pracy.  I właśnie nad Bugiem trafiłem na panoramę, która moim zdaniem jest bardzo oczywista w odbiorze. Mroczne popołudnie z kapryśnym niebem jako tłem dla bardzo spokojnego pejzażu nadrzecznego.
Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Sikora Bogatka

Jak niemal każdy ptak – wzbudza sympatię. Nawet gdy przysiądzie na gałęzi, wydaje się być bardzo zajęta i zaaferowana. Dla mnie w tym roku wyjątkowo ważna, ponieważ… No, to dłuższa historia. Rok temu zainstalowałem w lesie kilka własnoręcznie wykonanych budek lęgowych. Kilka dni temu wybrałem się z drabiną, aby zobaczyć, czy i ile z nich spodobało się ptasim parom. Okazało się, że więcej niż połowa budek została wykorzystana do lęgu, znalazłem w nich gniazda-legowiska z mchu, ździebeł trawy i gałązek. Oznacza to – mam nadzieję – że wykluło się 20-30 piskląt. Z wyglądu tych legowisk – które oczywiście uprzątnąłem – znajomy ornitolog wywnioskował, że były to właśnie sikory.
Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl