Wieczorem, relaksująco
Czasem siedzisz wieczorem przy swoim wyprawowym samochodzie, w którym zamierzasz spędzić noc w augustowskim lasie. Uświadamiasz, że coś się powoli przemieszcza się po ziemi. Wypatrzenie stwora (no, stworka raczej) zajmuje dłuższą chwilę, bo jego kolorystyka naprawdę dobrze maskuje go na tle podeschniętej trawy.
Tę ropuchę szarą zacząłem fotografować w trakcie jej powolnego marszu wokół mojego obozowiska. W końcu ustawiła się frontem do mnie i dłuższą chwilę patrzyła prosto w obiektyw. Kompletnie się nie bała, prawdę mówiąc próbowałem ją jakoś odgonić, żeby później przypadkiem na nią nie nadepnąć. Nie zwracając uwagi na gwałtowne ruchy, jakie wykonywałem, odeszła w swoim niespiesznym tempie
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/ Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl
Łabędzie
Zdjęcie zrobione na otwartej nadbużańskiej łące, więc trudno mi było podejść bliżej. Do pewnego momentu ptaki mnie tolerowały, w końcu jednak podjęły decyzję o oddaleniu się ode mnie.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/ Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl
Karpacki strumień
Muszę przyznać, że to zdjęcie sprawiło mi kłopoty na każdym etapie tworzenia. Pomysł na rozmyty długim czasem naświetlania strumień był oczywisty, tyle że nie miałem ze sobą statywu, więc musiałem poszukać naturalnej podpory stabilizującej aparat. Po otwarciu pliku w programie do postprodukcji długo zastanawiałem się, jak ważny jest dla mnie ten głaz. Ostateczne kadrowanie (tu stawiam czoła purystom głoszącym, że to się ustawia na etapie robienia zdjęcia – tak, przycinam zdjęcie w komputerze) miało doprowadzić do tego, żeby ani nie przytłaczał ani nie został zmarginalizowany. Potem jeszcze długie eksperymentowanie z innymi parametrami (bardzo dziękuję tu za pomoc w postaci krytycznych uwag). Reszta elementów ułożyła się dość naturalnie.
Nie miałem zbyt spektakularnego światła, przez co zdjęcie jednak jest łagodne i nastrojowe.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/ Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl
Trudno o odludne miejsca
Spędziłem ostatnio kilka dni w Puszczy Augustowskiej, która miejscami cieszy się zasłużoną opinią lasu naprawdę zdziczałego. Gdyby nie samochody wożące kajaki i kajakowiczów na Czarną Hańczę, byłoby prawie idealnie – czyli cicho i pusto. Po 2 dniach wędrowania po lesie zmieniłem lokalizację i spędziłem 2 dni na południe od Augustowa i bliżej Biebrzy. Lasów jest tam niewiele, za to zwierząt zaskakująco dużo. Jak widać na powyższym zdjęciu, klępa i sarna nie zwracają uwagi na siebie, ja też nie byłem dla nich specjalnie interesujący. Z wyjazdu przywiozłem całkiem bogaty materiał zdjęciowy, choć przyznaję, że większość zwierząt fotografowałem z dość dużej odległości, więc zdjęcia mają głównie charakter dokumentacyjny. Udało mi się jeszcze zdążyć przed okresem aktywności gryzących much – ślepaków.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/ Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl
Posiłek w rozkroku
Lokalizacja tego miejsca jest bardzo zwyczajna, fragment położonego w lesie osiedla pod Warszawą. Na drzewie od dawna wieszam smakołyki dla ptaków i czasem obserwuję, co się dzieje. A dzieje się sporo. Tym razem udało mi się sfotografować, jak inteligentnie potrafi działać dzięcioł duży, aby dobrać się do podwieszonej kulki z ziaren i tłuszczu. Najpierw mocny chwyt lewą nogą, potem rozkrok i chwycenie siateczki prawą nogą, aby przyciągnąć i pewnie ustawić sobie jedzenie w zasięgu dzioba.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/ Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl
Jeszcze o kumkaniu
Dojście do miejsca, gdzie udało mi się zrobić to zdjęcie, było jak marsz akrobaty. Ropuch było tak dużo, że co jakiś czas musiałem w ostatniej chwili cofać krok, żeby którejś nie zrobić krzywdy. A one w zasadzie współpracowały, bo moja obecność (i potencjalne zagrożenie) motywowały je, żeby zacząć się ruszać, przez co stawały się lepiej widoczne. Nie wiem jednak jak taka taktyka się sprawdza w przypadku naturalnych wrogów ropuch, którzy chcieliby je zjeść. Zakładam, że ropucha bez trudu odróżnia człowieka od sowy i gdy pojawia się ta druga, broni się inaczej niż przede mną.
Marsz doprowadził mnie do płytkiego, za to szeroko rozlanego dopływu połączonego z niewielkim jeziorem. Słyszalna z daleka orkiestra ropuszych odgłosów godowych nie cichła, gdy się ostrożnie zbliżałem. Wreszcie wypatrzyłem tę parę i obserwującego ich „tego trzeciego” albo „tę trzecią”.
W locie
Z ust Katarzyny Gubrynowicz, wspaniałej artystki fotografii przyrodniczej, usłyszałem ostatnio urocze określenie banalnego zdjęcia ptaka się siedzącego na gałęzi: ptak na patyku. Oczywiście wiadomo, że takie ujecie, choć dość pospolite, często wcale nie jest łatwe, więc nie zamierzam go deprecjonować. No ale powyżej mamy ptaka zdecydowanie-nie-na-patyku. Proste ujęcie czapli w locie, na którym widać, jak przedziwną pozę przyjmuje ten gatunek, gdy odrywa się od ziemi.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/ Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl
Żaba moczarowa – gody
Działo się na łąkach kilkanaście dni temu. O tym, że istnieją żaby, których samce barwią się podczas godów na niebiesko, dowiedziałem się z jednego z filmów przyrodniczych. No i miałem niedawno szczęście zobaczyć coś takiego na własne oczy. A wcześniej – usłyszeć, bo żaby swoją miłość uprawiają – w przeciwieństwie do ropuchy szarej – dość hałaśliwie (choć i ropuchy niczym się nie krępują). Spektakl jest uroczy, okoliczności zachwycające (czysta woda na podmokłej łące), kolorystyka – urzekająca.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/ Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl
Żubry codzienne
Prawdę mówiąc dopiero teraz zorientowałem się, że jakiś czas temu miałem tu jubileusz zamieszczenia na blogu 100-go zdjęcia (co nie odpowiada liczbie wpisów, bo w kilku pojawiło się więcej niż jedno zdjęcie).
Z tej nieoczywistej okazji zamieszczam kolejne zdjęcie żubrów. Wybrałem takie, które ładnie moim zdaniem ilustruje tezę biologów, że żubry to bardziej zwierzęta łąkowe (polne?) niż leśne. Nie ujmując im oczywiście nic z ich dzikości nie umiem jednak powstrzymać się przed skojarzeniem, że czasem przypominają krowy.
Są pod ochroną, a mimo to strzela się do nich – o tym ponurym paradoksie pisze w ostatnim numerze „Salamandry” prof. Rafał Kowalczyk z Instytutu Badań Ssaków w Białowieży.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/ Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl