Czarna Hańcza

Mam teraz trochę martwy okres jeśli chodzi o udane zdjęcia (co nie znaczy, że nic się nie dzieje), z przyjemnością więc wracam do doświadczeń sprzed kilku miesięcy. Spędziłem wtedy kilka dni w Puszczy Augustowskiej korzystając z gościnności znajomych, którzy mają tam dom. Oczywiście byłem tam zbyt krótko, ledwie liznąłem uroków okolicy, zwierzęta (poza jednym wilkiem) generalnie nie pchały mi się przed obiektyw. Niemniej kilka ujęć mi wyszło, powyżej jedno z nich, proste, szczęśliwie zrobione pod zachodzące słońce. Oto co dzieje się na Czarnej Hańczy.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/  Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

 

Jesienią przypominam sobie stare sytuacje

To zdjęcie powstało podczas mało obiecującego (bo późno rozpoczętego) spaceru po podolsztyńskich lasach. Krzyk żurawia, jak wiadomo, słychać z dużej odległości, ten wydawał się niezbyt odległy, w dodatku miałem wrażenie, że słyszę dość dokładnie, skąd dobiegał. Po przejściu leśną dróżką kilkuset metrów, cały czas słysząc klangor, dotarłem do łączki. Tam właśnie przechadzał się ten żuraw, prawdopodobnie przeszukując teren spenetrowany wcześniej przez dziki.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/  Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Nikt o niczym nie wie

 

…ale jednak ja wiem odrobinę więcej. Wiem, że są, one chyba nie wiedzą, że ja jestem. Wiem, że 100 metrów dalej jest ogrodzenie Parku Narodowego. Wiem, że mi nie wolno tam wchodzić, one nie wiedzą, że im wolno. Ściana lasu w tle wzmacnia tajemniczość. Za pół godziny mgła się podniesie, zaświeci Słońce i zrobi się zupełnie zwyczajnie.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/  Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Oczywistość

Spotkanie sarny teoretycznie nie jest w Polsce niczym nadzwyczajnym, biega ich po lasach jakieś kilkaset tysięcy. A jednak każde takie spotkanie zapisuje się w mojej pamięci, m.in dlatego, że zanim zająłem się obserwacją przyrody, przez kilkadziesiąt lat nie widziałem ani jednej sarny. Poza tym są to przecudne zwierzęta, nie po raz pierwszy zadaję sobie pytanie – jak można do nich strzelać?
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/  Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Pewnego chłodnego poranka

Bardzo miło wspominam tamten ciemny poranek. Szedłem przez nadbiebrzański las, rozglądając się głównie na boki. Dość szybko wypatrzyłem tę łoszę (spotkanie z samcem do dziś mi się nie przydarzyło). Klasyczny przykład łosiowego gapiszoństwa – czyli pani niespecjalnie się mną przejmowała, ale nie spuszczała ze mnie wzroku. Zdjęcie w ciemnych warunkach wyszło dzięki temu, że było zrobione ze statywu i o ile dobrze pamiętam, to od tamtej pory niemal zawsze stosuję tę technikę. Co prawda aparat na statywie nosi się mniej wygodnie niż sam aparat, ale efekty są lepsze.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/  Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Łanie

Muszę przyznać się do tego, że znam w Puszczy Białowieskiej takie miejsca, gdzie łanie (po łacinie cerva) spotykam niemal zawsze, gdy tam jestem. Oczywiście mówię tu o bardzo wczesnych porach – w sierpniu ok. godziny 5-ej rano.
Tę panią zobaczyłem w innym miejscu. W okolicach Teremisek znajduje się skrzyżowanie 2 leśnych dróg, które często odwiedzam z uwagi na dość intensywne pojawianie się tam dzikich zwierząt.  W sierpniu spędziłem tam poranek najpierw w towarzystwie młodego naukowca z Instytutu Badań Ssaków w Białowieży (pozdrawiam T.D.), 2 tygodnie później siedziałem tam wcześnie rano ponownie w towarzystwie świetnego wideo-bloggera (odwiedźcie koniecznie kanał na YT „Otoczeni Wielkim Lasem”, tu link ). W obu przypadkach wypad do lasu polegał na  tym samym, spotykaliśmy się jeszcze po ciemku, dochodziliśmy do skrzyżowania po czym siadaliśmy tam naprzeciw siebie, aby mieć połączony widok we wszystkie strony. W całkowitym milczeniu i niemal całkowitym bezruchu spędzaliśmy ok. 2 godzin. W takich okolicznościach powstało zdjęcie łani (jak widać, przecina drogę leśną), ale w tym czasie pojawił się też żubr, samiec jelenia, lis oraz wilk, niestety zawsze nieco za daleko, aby powstało ładne zdjęcie.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/  Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Świt, nie pożar

Po raz któryś z kolei wybieram się przed świtem na łąki wokół Białowieży, żeby przekonać się, że znowu wyglądają zupełnie inaczej niż poprzednio. Inaczej świeci Słońce, inaczej płynie mgła, trawa jest skoszona lub nie. Czuję się szczodrze wynagrodzony za to, że musiałem bardzo wcześnie wstać.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/  Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Wśród traw

Powyższe zdjęcie wykonałem dzięki temu, że swoją przewodnicką pomoc zaoferował mi Tom, doktorant biologii i człowiek dysponujący ogromną wiedzą o lesie, a przede wszystkim znający szczegółowo Puszczę Białowieską, po której chodzi od wielu lat. Podczas kilkugodzinnego marszu zaprowadził mnie w miejsca, na odwiedzenie których sam bym się nie zdecydował.
Ten jelonek (albo samiczka, nie jestem pewien) wychylił się z wysokiej trawy na jednej z łąk, na której zrobiliśmy zasiadkę. Było słoneczne, późne popołudnie, a on spokojnie się pasł. Sądząc po dźwiękach słyszanych w okolicy (szumach, szelestach, trzaskach gałęzi) w promieniu 200-300 m kręciło się sporo zwierząt. Ten słodziak był jednym z tych, które dały się sfotografować.
To jedno z pierwszych zdjęć, jakie wykonałem bezlusterkowcem Nikona. Wśród zalet w porównaniu z lustrzanką, którą miałem wcześniej, trzeba wspomnieć m.in. o znacznie mniej zaszumionym obrazie (zwłaszcza w przy ciemniejszym oświetleniu) i bezgłośnej pracy aparatu, dzięki czemu zwierzę może być obserwowane i fotografowane znacznie dłużej.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/  Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Wieczorem, relaksująco

Czasem siedzisz wieczorem przy swoim wyprawowym samochodzie, w którym zamierzasz spędzić noc w augustowskim lasie. Uświadamiasz, że coś się powoli przemieszcza się po ziemi. Wypatrzenie stwora (no, stworka raczej) zajmuje dłuższą chwilę, bo jego kolorystyka naprawdę dobrze maskuje go na tle podeschniętej trawy.
Tę ropuchę szarą zacząłem fotografować w trakcie jej powolnego marszu wokół mojego obozowiska. W końcu ustawiła się frontem do mnie i dłuższą chwilę patrzyła prosto w obiektyw. Kompletnie się nie bała, prawdę mówiąc próbowałem ją jakoś odgonić, żeby później przypadkiem na nią nie nadepnąć. Nie zwracając uwagi na gwałtowne ruchy, jakie wykonywałem, odeszła w swoim niespiesznym tempie
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/  Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl