Wyłanianie się

Prawdę mówiąc nigdy nie wiem, czym się skończy poranne wyjście. Często kończy się po prostu niczym, czyli nie pojawia się żadna żywa istota. Czasem, jak w tym przypadku, żywych istot jest mnóstwo. I wtedy zastanawiam się, czy uda mi się wykorzystać chwilę. Tu, nad stawem Jamnik (Stawy Milickie) spektakl poranny trwał całkiem długo, światło świtu sprzyjało. Mimo to z wątpliwościami przeglądałem później efekty swojej pracy na komputerze. Jednak z kilku zdjęć jestem bardzo zadowolony, a to jest jedno z nich. Zrobione jeszcze dość starym korpusem, 2 tygodnie później miałem już nowy sprzęt. Ale mimo trudnych warunków – udało się.
Zdjęcia wysokiej jakości https://500px.com/p/witoldwerner Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Samice na straży młodych

Nieco zorientowani wiedzą, że jest takie miejsce na Podlasiu, gdzie żubry są prawie zawsze. Niemal można zapomnieć tam, że to po pierwsze dzikie zwierzęta (w okolicach tej wsi są przyzwyczajone do ludzi i pozwalają do siebie podejść na dość bliską odległość), a po drugie, że niewiele brakowało, a żubra by w Polsce w ogóle nie było (wytępiony na  początku XX wieku został trudem wielu ludzi reintrodukowany).
Obecnie żubry występują w Polsce w trzech regionach, w tym w Puszczy Białowieskiej dość licznie – o ile 900 uznamy za dużą liczbę. W moim przypadku bywało, że między spotkaniami (ww. wspomnianej wsi nie liczę) mijało wiele miesięcy, więc każde spotkanie było dużym przeżyciem. Nie dziwię się, że odwiedzający te rejony obcokrajowcy – często są to miłośnicy przyrody z zachodniej Europy – są wręcz oszołomieni, gdy widzą żubry.
Jest to moim zdaniem nadal zwierzę rzadkie, wymagające ochrony. Troski wymaga też każdy leśny region, gdzie żubry występują. W Puszczy Białowieskiej, o ile wiem, wyręb lasu nie jest prowadzony. Ale las otaczający łąkę, na której zrobiłem to zdjęcie, (okolice wsi Nowa Łuka na południe od Bondar) jest wycinany dość intensywnie, w dodatku w pobliżu budowana jest nowa, szeroka szosa. Naturalny miejscami charakter tych okolic, bezpośrednio sąsiadujących z Puszczą Białowieską, zmienia się.
Zdjęcia wysokiej jakości https://500px.com/p/witoldwerner Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Plener w chmurach – kontynuacja

Podczas wspomnianego kilka dni temu porannego pleneru udało mi się zrobić jeszcze kilka zdjęć, jak widać, konsekwentnie trzymałem się czerni i bieli. Podtrzymuję swoje zdanie, że kolor nie wnosi do tych zdjęć nic istotnego, a wręcz pozbawia je uroczego, smętnego, zimowego klimatu. Proszę zwrócić uwagę, że zdjęcie 2 i 3 to te same drzewa na drugim planie i w sumie wydaje mi się to być sympatycznym żartem, że dużo osób, którym pokazywałem te zdjęcia, przeoczyło ten fakt.
Korzystam z okazji, żeby poinformować o rezygnacji z linkowania mojej galerii na Instagramie. Platforma ta moim zdaniem zaczyna dyskryminować fotografujących (na rzecz autorów filmików w stylu znanej chińskiej platformy), od jakiegoś czasu obserwuję spadek zasięgów wielu znakomitych fotografów, moja widoczność też spada (dlaczego – proszę śledzić wiadomości o wszechwładnym algorytmie).
Zamiast tego stopniowo przenoszę swoje prace na 500px, co ma tę zaletę, że można je tam prezentować w znacznie lepszej jakości niż na IG.
Zdjęcia wysokiej jakości https://500px.com/p/witoldwerner Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Z niczego?

To zdjęcie moim zdaniem ilustruje trzy kwestie. Po pierwsze czasem wystarczy, że w polu widzenia nie ma nic, co byłoby dziełem ludzkiej ręki – i już jest dobrze. Po drugie – może nie być światła, to był pochmurny poranek i lekko zaśnieżony krajobraz, jedyne, co otrzymałem, to to, że niebo nie było jednolicie zasnute chmurami, przebijało się trochę światła. I po trzecie – gdy kolor nic nie daje, okazuje się, że tylko przeszkadza (powinienem to zilustrować barwną wersją tego kadru, ale to by mocno popsuło efekt końcowy) – wtedy należy zastąpić go szarościami, bielą i czernią. I tak oto powstało zdjęcie – 30 km od centrum Warszawy, w okolicy był malowniczy drewniany mostek nad uroczą rzeczką, zrobiłem tam kilka całkiem efektownych pejzaży. Oraz to zdjęcie, które jest wyrazem mojego uwielbienia dla prostoty naturalnego krajobrazu.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/  Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Tłum

Pisałem już kilkukrotnie o tym, jak niesamowitym miejscem są Stawy Milickie. Powyższe zdjęcie pokazuje, że jest to obszar, gdzie ptaki występują naprawdę tłumnie (choć oczywiście nie zawsze dobrze to widać). Wydaje mi się to ważne m.in. dlatego, że mam wrażenie, iż ptaków jest coraz mniej. Pisze o tym wielu przyrodników – że miejsca intensywnego wcześniej występowania ptaków obecnie są niepokojąco ciche.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/  Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Jak dwie wyspy

Zwróciłem uwagę na te drzewa tęsknie ku sobie pochylone, bo skojarzyły mi się z zerwanym mostem łączącym dwie wyspy. Kadr opowiada nieprawdziwą historię, w końcu to tylko żywioły skierowały te drzewa ku sobie, a nie wola połączenia czy dialogu. Ale wyobrazić sobie coś – zawsze miło.
Zdjęcie powstało podczas fantastycznego pleneru zorganizowanego przez Katarzynę Gubrynowicz nad Wisłą na wysokości Modlina.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/  Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Po prostu ściana drzew

Niezmiennie mnie zadziwia, jak bardzo potrafi się zmienić dość zwyczajny nadrzeczny widok, gdy oświetla go rozproszone przez mgłę światło ledwo zapowiadającego się słońca. Snułem się po okolicy, wiedząc, że te nietypowe warunki nie trwają nigdy długo. Poranek to krótki spektakl, trwa zwykle ok. pół godziny (choć z tzw. blue hour może się nieco wydłużyć). Najciekawiej jest zazwyczaj przed wschodem słońca. Zdjęcie zrobione nad Narewką k. wsi Pogorzelce.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/  Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl
 

Pejzaż i dokumentacja

Zamieszczam oba zdjęcia, aby pokazać, jak radykalnie inaczej może wyglądać to samo miejsce. Rzecz nie dotyczy tylko kolorystyki i nastroju, ale też przekazu. Zdjęcie pierwsze to pejzaż wykonany z zamiarem zrobienia pejzażu. Sprzyjało światło, na niebie pojawiły się bonusy, woda dała z siebie wszystko – i lustrzane odbicie i pomarszczone rozmycie. Zdjęcie drugie zrobiłem nie mając większej nadziei na to, że widać będzie na nim to, co z dystansu było prawie niewidoczne – że te same drzewa, jesiennie wyłysiałe, stały się miejscem wieczornego zgromadzenia dziesiątek kormoranów. Było już dość ciemno, wieczorne szarości dominowały, czas naświetlania był dość długi. Postprodukcja kosztowała mnie sporo wysiłku – ale chyba się udało.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/  Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Po deszczowym wieczorze

Wracam (z przyjemnością) do wyjazdu do Skandynawii, aby przypomnieć sobie ten poranek. Poprzedniego wieczoru kładłem się spać w swojej furgonetce w ulewnym deszczu. Była to pierwsza i ostatnia prawdziwa ulewa podczas tego wyjazdu, nawet w Bergen, podobno najbardziej deszczowym mieście Europy była tylko mżawka i to przez raptem jedno popołudnie. Wtedy, na przedostatnim chyba kampingu przed ponownym wjazdem do Szwecji Norwegia potraktowała mnie pogodowo w naprawdę norweskim stylu.
Kładąc się miałem przeczucie, że poranek może być ciekawy, co prawda słońce miało być od „niewłaściwej” strony (za plecami) albo równie dobrze mogło nadal lać. W każdym razie nastawiłem budzik na jakąś 4-tą  rano i trafiłem mniej więcej w początek niebieskiej godziny. Czasu, gdy już kilka razy udawało mi się robić dobre pejzaże. Tym razem w bonusie dostałem jeszcze niskie chmury. W totalnej ciszy ustawiłem aparat na statywie. Kilkanaście metrów od brzegu przepłynął bóbr, którego przy tak słabym świetle nie miałem szansy sportretować. Ale widok jeziora Bandak, ten spokój po ulewie – to jedno z moich ulubionych zdjęć z tego wyjazdu.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/  Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Bardzo jesiennie

Na tę miejscówkę na stawem Jamnik (Stawy Milickie) dotarłem z zaprzyjaźnioną ekipą fotografów, gdy na nocnym niebie dopiero zaczynały się pojawiać pierwsze światła poranka. Jednak już kilkanaście minut później było wystarczająco jasno, żeby robić zdjęcia, o niebawem zaczęło wyłaniać się słońce. Ptasi spektakl był nie do opisania, masowe przeloty, spacery po płytkiej wodzie i indywidualne popisy awiacji, wszystko to ze wschodzącym słońcem w tle. Wschód słońca był o tyle sprzyjający, że gdzieś w dali nad horyzontem musiało w powietrzu wisieć coś, co łagodziło jaskrawość światła.
Mój IG https://www.instagram.com/witoldwerner/  Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl