Marsjańsko nad Wisłą

Pozwalam sobie zamieścić jeszcze jedno zdjęcie zrobione kilka tygodni temu, kiedy kombinacja mgiełki i wczesnoporannego światła zadziałały jak naturalny filtr, zamalowując wszystko na pomarańczowo. Typowy podwarszawski pejzaż stracił na pół godziny cechy kolorystyczne typowe dla środowiska ziemskiego i gdyby nie roślinność, można by uznać, że zdjęcie zostało zrobione na Marsie.
Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Ze ścieżki

To już drugi raz, kiedy z kolegą znalazłem się na pewnej ścieżce, skąd jest dobry widok na zwierzęta, za to one nie widzą ciebie. Nic, tylko na zmianę przyglądać im się przez lornetkę i robić im zdjęcia. Oczywiście to udaje się tylko wtedy, gdy wiatr wieje od ich strony, a pod nogą nie pęka ci żaden patyk. Zdjęcie zrobione po kalibracji obiektywu, stąd zauważalnie lepsza ostrość.
Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

 

Mewa

Są szybkie i robią wrażenie, jakby nigdy się nie męczyły. Ta obserwacja miała miejsce już dawno temu i trwała ok. 2 godzin, podczas których bezustannie coś się działo. Ptaki ganiały siebie nawzajem, wskakiwały do wody, wyrywały sobie jedzenie i bezustannie popisywały się prędkością lotu i niesamowitymi manewrami.
Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Rozlewiska pod lodem

Las rozmiękcza umysł, jest źródłem spokoju. Im jestem starszy, tym bardziej ta banalna prawda do mnie dociera. Las  w zasadzie nie jest spektakularny. Jego urok tkwi w pewnej monotonii (pozornej oczywiście, wystarczy dokładniej się przyjrzeć). Pewnie trudno to wyjaśnić komuś, kto ma takie widoki za oknem. Ja do lasu muszę dojechać, do Puszczy Białowieskiej (na zdjęciu – luty 2021) mam 240 km, które co 2-3 miesiące niecierpliwie pokonuję samochodem, aby jeszcze w piątkowy, przedweekendowy wieczór ruszyć do lasu. Nie przesadzę ani trochę stwierdzając, że zawsze spotyka mnie coś miłego – dla oka, dla myśli.
Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Odcienie płynącego pomarańczu

Fotografia zrobiona w drodze na poranny plener leśny. Raz na jakiś czas (a tego poranka zrobiłem oczywiście więcej zdjęć, kolejne zaprezentuję w dalszych wpisach) trafia się taka genialna kombinacja porannej mgły i ostrego światła słonecznego skierowanego tuż znad horyzontu. W zasadzie nie ma wtedy znaczenia, co trafia w kadr – tu są to akurat nadrzeczne drzewa i krzewy. Barwy są skrajnie nienaturalne, sceneria wydaje się gorąca i taka nieziemska, jakby marsjańska. Dobitna ilustracja faktu, że światło bez trudu zmienia niepozorny widok w coś nietypowego.
Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Bez popisywania się

Tak bywa… To w sumie bardzo typowa sytuacja, gdy żubr trochę się chowa. Typowa i naturalna. Do miejsca, w którym znajdował się ten samiec, zostałem doprowadzony przez gospodarza, u którego mieszkałem w Teremiskach, nawiasem mówiąc w doborowym towarzystwie znajomych. Ten żubr nie dał się jednak długo podziwiać. Zorientowawszy się, że jest nas kilkoro, po prostu się do nas odwrócił tyłem i poszedł w głąb lasu.
Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

W drodze

Zdjęcie to powstało przypadkiem. Byłem w drodze do lasu – jak to ostatnio bywa: Puszczy Kampinoskiej. Było mgliście i dość ciemno. Przejeżdżając przez mostek nad jakimś kanałem spojrzałem w bok i zobaczyłem ten widok. Nawiasem mówiąc – w drugą stronę był równie interesujący (kiedyś dodam drugie zdjęcie). Stanąłem na poboczu i wyszedłem z aparatem. Czysta przyjemność, bo naturalna kompozycja wyszła właściwie sama. Jak to bywa, wersja czarno-biała okazała się znacznie bardziej klimatyczna.
Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Podejście

Tę sarnę dostrzegłem z bardzo daleka. Zrobiłem kilka zdjęć z odległości ok. 200 m. Niezbyt z nich zadowolony postanowiłem spróbować podejść bliżej. Skradałem się krawędzią lasu i łąki od strony drzew. Udało mi się nie nadepnąć na żadną gałąź. W pewnym momencie zatrzymałem się za cyplem zarośli. Wiedziałem że, jeśli sarna nadal tam jest, to po zrobieniu jeszcze jednego kroku zobaczę ją z odległości najwyżej 20 metrów. Była. Powoli przykucnąłem, żeby wydawać się mniejszym. Dość długo obserwowaliśmy się, ja oczywiście robiąc jednocześnie zdjęcia. Na tym konkretnym sarna zaczęła napinać mięśnie, prawdopodobnie coraz bardziej zaniepokojona dźwiękiem migawki aparatu. Chwilę później zerwała się do biegu.
Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl

Dzięcioł

Przyznam szczerze, że nie mam jeszcze nawyku, aby idąc przez las metodycznie kierować wzrok ku koronom drzew, bardziej staram się skupić na tym, co chodzi po ziemi. Najczęściej więc zdjęcia ptakom robię wracając ze spaceru, kiedy już nie staram się wypatrzeć żadnego ssaka. Wyjątkiem są dzięcioły, bo swoim stukaniem w pnie przyciągają uwagę. Tak też było tym razem, ptak bardzo ładnie mi zapozował
Powrót do galerii http://www.witoldwerner.pl