Mit 3 – pliki RAW to wysoki stopień wtajemniczenia dla zawodowców. To totalne nieporozumienie, szkodliwe, ponieważ zniechęca do poszerzania swoich umiejętności. Niestety rozumiem źródła tego stereotypu. Gdy odkryjemy w aparacie tajemniczą opcję zapisu zdjęcia w RAW (proste sprzęty jej nie mają) a nie w JPG, okazuje się często, że nasz komputer nie umie tych plików wyświetlić. Ściągamy specjalny program i… zdjęcia są nieefektowne, przede wszystkim pozbawione intensywnych kolorów.
Trzeba mieć świadomość, że RAW to bezpośredni i nieprzetworzony zapis tego, co dotarło do matrycy aparatu. Taki zapis musi być obrobiony i służą do tego specjalne (co nie znaczy, że trudne w obsłudze) programy.
Genialność zapisu RAW polega na tym, że pozwala dokonać znacznie głębszych modyfikacji niż JPG, ponieważ plik RAW zawiera więcej informacji niż JPG. Posłużę się prostym przykładem – robiąc zdjęcie zachodu słońca w realu wyraźnie widzieliśmy mnóstwo szczegółów krajobrazu pod światło. W JPG wyjdą one bardzo ciemne i niewiele da się z tym zrobić. Obróbka RAW pozwoli wszystkie te szczegóły rozjaśnić, czyli staną się widoczne. RAW pozwoli nam też na bardzo wiele innych korekt – efektywne zwiększenie nasycenia barw, poprawę ostrości, ustawienie balansu bieli i redukcję szumów.
Do obróbki RAW-ów służą programy, część z których jest płatna, a część darmowa. Niestety, te darmowe są wyraźnie gorsze. Ale już za kilkaset złotych można mieć program, który da nam mnóstwo możliwości. I zdecydowanie uważam, że jeśli już wydaliśmy pewne pieniądze na sprzęt, to naprawdę warto dopłacić jeszcze trochę i kupić program, który w pełni pozwoli nam zapanować nad parametrami zdjęcia.
Porównuję swoje zdjęcia z 3 etapów ewolucji mojej foto-pasji. Najpierw zapis w JPG, potem w RAW z wykorzystaniem darmowego oprogramowania i wreszcie obróbka RAW programem, za który zapłaciłem ok. 700 zł. Każda zmiana podejścia do pracy z plikiem oznaczała skokową poprawę uzyskiwanych efektów. Mogę tylko żałować, że nie uczyłem się szybciej – dużo zdjęć wyszłoby znacznie lepiej.
Tu powinienem jeszcze dodać jedną refleksję. Otóż wiele razy słyszałem, że obróbka RAW-ów to fałszowanie rzeczywistości, a prawdziwe, autentyczne zdjęcie to tylko takie, jakie wyrzucił z siebie aparat – czyli JPG. Jest to nieprawda. JPG to po prostu efekt zautomatyzowanej procedury obróbki wykonanej wg pomysłu inżyniera, który pisał oprogramowanie naszego aparatu. Rezygnacja z tego wątpliwego ułatwienia to wbrew pozorom wolność interpretacji. Nie należy go nadużywać (prowadzi to do żałosnych skutków), ale trzeba pamiętać, że obróbka zdjęcia to po prostu ostatni – i równie ważny – etap i element kreacji przy tworzeniu fotografii. Zdanie się na JPG to nie autentyzm tylko oddanie pracy w ręce zaprogramowanej maszyny.
Poniżej prezentuję efekty różnych rodzajów zapisu tego samego kadru. Pierwsze zdjęcie to surowy RAW. Na zdjęciu widać mało, jest pozbawione wyraźnych barw i zawiera obszary niedoświetlone – co było nieuniknione przy tak kontrastowej scenie. Na zdjęciu drugim zaufałem oprogramowaniu aparatu i pozwoliłem mu wygenerować JPG. Jak widać, lepsze jest nasycenie barw, jednak w obszarach cieni dalej prawie nic nie widać. I wreszcie trzecie zdjęcie, gdzie RAW obrobiłem samodzielnie korygując prześwietlenia, niedoświetlenia, nasycenie barw i kilka innych parametrów. Zestawienie tych 3 zdjęć ewidentnie pokazuje, która metoda pracy daje najlepsze rezultaty. Najlepsze i, dodajmy, najbardziej zbliżone do tego, co widzi ludzki wzrok.