To był uroczy pomysł. Kolega Marcin zarzucił koncepcję, żeby zamiast zależeć od szczęścia w Kampinoskiej, która się Puszcza (wyjdą te zwierzęta czy nie wyjdą?) ruszyć w miasto o poranku. Bo kamienica nie ucieknie. Kolega Paweł zaaprobował pomysł, a ja się chętnie przyłączyłem. Nie wyszło mi nic godnego uwagi, jeśli chodzi o fotografię miejską. Ale poranne światło było śliczne, a po warszawskiej Starówce kręci się sporo ptaków. Niekoniecznie egzotycznych, ale cudownie moim zdaniem wpasowujących się w miejski pejzaż.