Bardzo miło wspominam tamten ciemny poranek. Szedłem przez nadbiebrzański las, rozglądając się głównie na boki. Dość szybko wypatrzyłem tę łoszę (spotkanie z samcem do dziś mi się nie przydarzyło). Klasyczny przykład łosiowego gapiszoństwa – czyli pani niespecjalnie się mną przejmowała, ale nie spuszczała ze mnie wzroku. Zdjęcie w ciemnych warunkach wyszło dzięki temu, że było zrobione ze statywu i o ile dobrze pamiętam, to od tamtej pory niemal zawsze stosuję tę technikę. Co prawda aparat na statywie nosi się mniej wygodnie niż sam aparat, ale efekty są lepsze.