Tego popołudnia, szukając pejzażu i starając się nie przegapić zwierząt przemierzyłem ok. 20 km. Było mroźne popołudnie, ale tak malownicze, że nawet ziąb nie skłaniał mnie do sięgnięcia po termos z herbatą. Wtedy trafiłem nad to jezioro. Wyrąbany przerębel świadczył o tym, że jeszcze niedawno świetnie bawili się tu zwolennicy morsowania. Na kilka minut chmury zaczęły grę światłocienia ze słońcem- czego udało mi się być świadkiem. Potem widok przestał być interesujący.