Teoretycznie każdy może je oglądać do woli w miejskich parkach – ludzie im nie przeszkadzają. Ale jednak podglądać je – zapewne w nieco bardziej dzikiej wersji – z odległości kilkudziesięciu metrów, gdy oprowadzają swoje młode po zakolach zamarzającej górnej Narwi to zupełnie odrębne doświadczenie, którym cieszyłem się przez kilkanaście minut.